Nurkowanie poniżej 40 metrów to ekstrema.
Z każdym metrem schodzenia w dół czujesz, jak ci się podnosi adrenalina.
„Zaczynają nurkować tam, gdzie kończą inni …”
W listopadzie 2006 Artur Ksycki wsławił się nie lada wyczynem.
Na jeziorze Hańcza zszedł pod wodę na głębokość 104 metrów. Dzisiaj instruktor nauki nurkowania w pilskim Centrum Posejdon przeniósł się na znacznie cieplejsze wody Adriatyku. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że nurkowanie to sport ekstremalny.
– Nurkowanie to ekstrema. Z każdym metrem schodzenia w dół czujesz, jak ci się podnosi adrenalina – podkreśla nurek, który w listopadzie 2006 pobił rekord. Zszedł w głębię jeziora Hańcza na odległość 104 metrów.
Przypomnijmy: Artur Ksycki to specjalista z Piły w tej dziedzinie. Zaliczył już ponad 200 nurkowań w wodach Bałtyku a łącznie ma na swoim koncie ponad 1000 nurkowań
Kscyki i jego koledzy z Posejdona, w tym przede wszystkim Radek Michalski, Krzysztof Piechocki, Bartosz Tabienko, Mirosław Herbich czy Piotr Łastowski, uwielbiają nurkowanie głębokie, techniczne i przede wszystkim wrakowe. Nie mogło ich zabraknąć w ostatniej wyprawie Posejdona na chorwacką wyspę Vis.
Tam w ciepłych wodach Adriatyku jako cel obrali sobie wrak samolotu B-17, który od 1944 roku spoczywa na głębokości 72 metrów. – Ów samolot zatonął w wodach Adriatyku w 1944 roku, nieopodal wyspy Vis w Chorwacji. Ma 32 metry rozpiętości skrzydeł, cztery silniki z ogromnymi płatami śmigieł oraz doskonale zachowane działka karabinów maszynowych – tłumaczy nam Artur.
– Wrak spoczywa na otwartym podwoziu, sprawiając wrażenie, że właśnie wylądował na dnie. Także wnętrze B17 jest pełne pozostałości po uzbrojeniu, wyposażeniu samolotu i załogi wraz z butami pilotów, które pozostały po awaryjnym lądowaniu z powodu awarii silnika, braku paliwa i zajętego lotniska na wyspie – dodaje. Okazuje się, że piloci przeżyli to awaryjne lądowanie. Jeden z nich nawet zamieszkał i założył rodzinę na wyspie. Żyje do dziś.
Nassi nurkowie nie mieli łatwego zadania. Nurkowanie na wraku było trudne ze względu na głębokość i prądy występujące w tym miejscu. Po obliczeniu zapasu powietrza i czasu dekompresji, Grupa zaplanowała nurkowanie z czasem 15 min na dnie. Artur pobyt musiał zaplanować jednak na 20 minut, tak aby dodatkowo wykonać dobry film i sfotografować cały wrak samolotu wraz ze szczegółami – mówi Artur Dekompresja na gazach dekompresyjnych, zajęła mu 80 minut. To długi czas. – Nurek niestety się nudzi, a czas płynie wolno. Całe szczęście, że temperatura woda wynosiła ponad 20 stopni – podkreśla Artur. Podczas wyjazdu załoga Posejdona zanurkowała również na wielu ciekawych wrakach leżących na głębokości 30 – 60 metrów.
W zasadzie oni zaczynają nurkować na 30 metrach. Kończą na 100 …
I wychodzi na to, że zaczynają nurkować tam, gdzie kończą inni ..
Add Comment